niedziela, 27 września 2015

BombStory #1 - BombSquad Fanfiction

Witajcie w klockolandii! To magiczny świat, gdzie wszystko jest możliwe. Drzewa o niemożliwych kształtach, struktury, które wznoszą się i nie wiadomo do kogo należą. To jest to! Świat pełen pokoju i fantazji. Ale czegoś mi tutaj brakuje. Co każdy świat powinien mieć, by przykuwał oko i dawał o sobie znać? Wiem! Potrzebuje on bohatera! Kogoś, kto będzie pilnował porządku krainy czarów. Fajnie będzie zerkać oko na stół i przyglądać się jego poczynaniom. Ale jaki on będzie? Będzie piratem. Tak, oni są rządni przygód. Teraz warto go pokolorować. Kubki Playdoh mi się kończą z kolorem brązowym. Czy piraci muszą być brązowi? Zróbmy go czarnego! A by podkreślić jego charakter, dam niebieską obwódkę na jego kapeluszu. Wygląda ciekawie. Teraz tylko nadać mu imię... Coś co będzie niepowtarzalne nigdzie indziej. Mam pomysł! Nazwę go TheMikirog! To będzie jego oficjalne imię, rzecz jasna. Niech do innych zwraca się Miki. Kolego! Witaj w klockolandii! Nie bój się, to ja, twój stwórca. Czujesz się samotny? Nie martw się. Zrobię ci kolegę do towarzystwa! Kto jeszcze jest równie historyczny, przebiegły i chytry? Może ninja? To będzie pasowało do niego. Ninje są zawsze czarne, szare lub białe. Czemu tak słabo? Ja chcę kolorowy świat! Więc dam temu kolesiowi żółty płaszcz i zieloną maskę. I tak narodzi tu się SoK! Fajnie, że mam was na pokładzie. Ten świat jest stworzony dla was do eksploracji. Nie zmarnujcie tej okazji. Poznajcie się lepiej.

Stwórca kończąc swoją robotę zostawił bohaterów na łące, która nie wyglądała przykuwająco dla oka. Świat dopiero jest w trakcie tworzenia a tu już tworzy bohaterów tej historii! Łąka to tylko zielona ciastolina i wyglądała okropnie! Ale miała swój urok. Trawa z modeliny zawsze wydawała się interesująca nie dlatego, że ma krzykliwy kolor, ale z powodu odcisków stwórcy, które można było na każdym kroku badać. Bohaterowie sobie tak leżeli i leżeli, ale nie mieli odwagi się odezwać. To dwa oddzielne byty, które są skazane na to, co zrobi stwórca! Niech SoK zrobi pierwszy ruch...
- Kim ty jesteś?
- Jestem piratem. Władcą mórz... Zapomniałem. Jeszcze nie stworzono.
- Ale jak masz na imię?
- TheMikirog, ale możesz mówić na mnie Miki.
- A ja SoK. Miło cię poznać.
- Widzisz te góry? Stwórca już wie jak zrobić krajobraz zapierających dech w piersiach.
- Zobaczmy co tam się kryje!
- Dobry pomysł!
Pierwsza rozmowa w historii świata została dokonana. Teraz dwójka rusza w kierunku gór przez las. Las był równie brzydki i fascynujący jak łąka, ale dużo więcej się tu działo. Co tam jest? Pierwsze zwierzaki! Były to dziwne kucharzyki, które biegały dookoła i krzyczały na całe gardło. SoK postanowił zakpić sobie robiąc pseudo program telewizyjny.
Witajcie w naszym programie poświęconym gatunkom plastelinowej krainy czarów i innej materii. Tym razem przyjrzymy się na te, które zwą się Grube Świnie!
Miki usiadł po turecku obok niego, wpatrując się na stado Grubych Świń, jak nazwał Soczek. "Nie było lepszej nazwy?" - pomyślał.
Grube Świnie żyją w stadach od 4 do 5. Biegają dookoła i krzyczą w celu znelzienia potencjalnego partnera, ale również służą jako forma komunikacji. Żyją wiecznie. Nie mają naturalnych wrogów. Bezpłciowe.
"Nie mają naturalnych wrogów?" - powiedział stwórca - "Trzeba to zmienić!"
Nagle część świń zaczęła rzucać bombami (!) klejowymi i część z nich została zabita. Zostały z nich tylko fragmenty rozrzucone dookoła lasu.
W celu wyładowania nerwów spowodowanych przez obserwatorów, rzucają tajemniczymi eksplodującymi kulkami.
To są bomby! Piraci to wiedzą! - wtrącił Miki
PFFF! Bombami...  Z tego powodu wiele świń nie dożywa dwóch dni życia, mimo braku naturalnych wrogów. Stopień głupoty sięga 50¶ (czyt. stopni Pilcrowa), co powoduje brak percepcji bezpieczeństwa, powodujące samobójcze działania. Liczba gatunków sięga 3, która różnią się percepcją. Czarne są najbardziej samobójcze. Różowe są rzadsze i trochę bardziej rozważne. Zielone można potraktować jako drugiego człowieka. Nie rzucają bombami klejącymi, ale czarnymi. Są niezwykle rzadkie a ich wskaźnik głupoty wynosi tylko 10¶! Zobaczcie! Mamy szczęście! Jeden się nami zainteresował. Powiedz nam, jak to jest być świnią?
- Kiepsko jest być świnią, jak nie ma się jak pobawić.
"Nie ma jak się pobawić" - rzadka odmiana świnki

- TO MÓWI! Uciekaj!
SoK uciekł na drzewo. Miki postanowił zbadać bliżej.
- Jakim cudem ty mówisz?
- Inne świnie też mówią, ale nie umieją alfabetu, dlatego krzyczą swoje. Ja wolę siedzieć cicho, bo jak jest się grzeczny, to można coś dostać.
- Wśród takich głupków nic nie dostaniesz. Z nami, czemu nie. Dołącz do nas! Będziemy się nieźle bawili.
- Zgoda. Już wolę was od tamtych niedorozwiniętych przygłupów.
SoK zaskoczony obrotem spraw zsunął się z drzewa i zapytał bojaźliwie.
- A co z bombami? Umiesz je rzucać?
- Tak, ale już potrafię to kontrolować. Wy też powinniście, bo stwórca dał wszystkim takie coś.
- WSZYSTKIM? - krzyknęli Miki i SoK.
- Tak! Nawet wam.
- Skąd to wiesz? - SoK zapytał zainteresowany
- Widziałem niedźwiedzia czychającego w lasach. On też umie rzucać, ale tylko jeśli chce na nas polować.
- To jest niebezpieczny shit - Miki rzekł - Jak mam nauczyć się bombardować?
- Twoje ręce są jak armaty. Bomba automatycznie pojawi się rękach jak to chcesz.
- To mi się podoba!
Mikiemu po paru próbach wkońcu udało się wydobyć bombę.
- Rzuć to, bo wybuchnie!
Pirat wysadził pobliskie drzewo, z którego spadł niedźwiedź.
SoK to zauważył.
- Tu jest ten miś! Uciekajmy z tąd!
Zielona świnia, Miki i SoK uciekli na szczyt drzewa, zanim miś odzyskał przytomność. "Drzewo, ty świnio..." - zamruczał Miki.

Zbliża się zachód słońca (lampy biurowej), więc powoli zbliża się ten czas, kiedy powinni spać. Miki i świnia jeszcze pogadali ze sobą.
- Jak ty się nazywasz?
- Yourself. Nadano mi takie imię, bym wyróżniał się z tłumu.
- Całkiem trafne. Jak mam rzucać bombami tak jak ty?
- Przede wszystkim, postaraj się wyrzucić zaraz przed zgaśnięciem lontu, bo nie chcemy, by zrobiono z ciebie papkę.
- W porządku
Tymczasem miś szuka zdobyczy, które ominął. Ponieważ zbliżała się noc, poszedł spać z pustym brzuchem. Pech chciał, że położył się pod to samo drzewo, na którym spią trzej bohaterowie.

To be continued...

Witajcie! Jak wam się podobał prolog do historii w świecie BombSquada? Dajcie mi znać, bo zamierzam tą serię pisać tak długo jak tylko mogę, by saga była rozbudowana. Parę wątków poruszonych w tym poście zostawię na późniejsze okazje. Trzymajcie się ciepło i do zobaczenia w następnym rozdziale BombStory!



1 komentarz:

  1. Genialne! Od momentu z kucharzami leze i nie wstaje. Kontynuuj, proosze :)

    OdpowiedzUsuń